wtorek, 1 lutego 2011

E.S.G. – Ocean of Funk

Ogłaszam ten krążek pierdolonym „dopesnacks“ klasykiem ! Wydany w 94 w Houston jako debiut E.S.G. rapera związanego z Dj'em Screw i jego Srewed Up kliką. Na widok samej okładki usta układają się w uśmiech, a Gordon zapowiedział powieszenie jej na ścianie w formie plakatu (zapewne tuż obok Rafaela Nadala). Po odpaleniu albumu dotyka nas powiew fioletowej bryzy, w wersji chopped&screwed - tak tak ten kolor musiał się pojawić w końcu ten człowiek znał osobiście Dj’a Screw. Otrzymujemy  mieszankę G-funku i stylu Houston czyli uliczne zmagania, kobiety, imprezy, narkotyki i mnóstwo luzu – na pierwszy rzut oka – standard,  ale przecież za to kochamy rap...  Close your eyes and open your trunk and sink into the sounds of this g-funk.
Zatapianie się razem z E.S.G jest czystą przyjemnością, aż nie chce się wierzyć, że w czasie nagrywania tego materiału był jeszcze nastolatkiem. Jego skille mówią same za siebie, idealnie wpasowuje się w g-funkowe bity po prostu słychać, że ma funk w sercu. Muzycznie album łączy „piszczałki” i sample w odpowiednich proporcjach – nie odczuwamy zatem zmęczenia co jest dziełem Sean "Solo" Jemisona.Na wyróżnienie zasługują przede wszystkim tytułowy Ocean of Funk, hymn południa „The South” - It's the south,
comin straight from the south, fuckin it up wit a blunt up in my mouth… “Crooked Streets” – świetny uliczny kawałek, czy kobieciarski “How Many Hoes (in 94 will I be bangin??). Numerem pierwszym jest oczywiście zamykający płytę “Smoke On”, a moim osobistym chyba “Birds That Don’t Chirp”. Reszta naprawdę nie odbiega poziomem od wyżej wymienionych.  Polecam także przy okazji jego następny album Sailin Da South, który też spokojnie mógłby być klasykiem dopeandsnacks niestety okładkę ma dużo gorszą – jesteśmy bezlitośni w sprawach estetyki. Nie pozostaje nic innego jak zaopatrzyć się w ten album, podkręcić bas, zapalić co trzeba i zanurzyć się w Oceanie Funku.

Dla wszystkich fanów okładki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz